Historia w języku, język w historii

Historia w języku, język w historii

Data publikacji:

Puścić płazem czy nie puścić? – oto jest pytanie. A jeśli puścić płazem, to w znaczeniu realnym, współczesnym tego zwrotu, czyli darować winę komuś, nie karać, nie sądzić się za krzywdę, nie żądać sprawiedliwości, przeprosin, zadośćuczynienia, machnąć ręką, wybaczyć, olać itp., czy też puścić płazem, biorąc pod uwagę znaczenie pierwotne, historyczne tego związku frazeologicznego, nieco różniące się od obecnego. A jakie ono było? Znów na odsiecz przyjdzie nasz arsenał dawnej broni i posłuży jako ilustracja tych rozważań z pogranicza historii militarnej i dziejów naszego jakże pięknego języka. Zwroty „puścić coś płazem komuś”, „ujść płazem” związane są z historią broni siecznej, takiej jak te szable na załączonych obrazkach. Płaz to płaska, szeroka strona szabli, w odróżnieniu od jej ostrej krawędzi. Cięcia ostrą krawędzią mogły powodować rany, czasem śmiertelne. Natomiast uderzenie płazem było bolesne, ale życiu nie zagrażało. Płazowało się więc, kiedy się chciało bez rozlewu krwi, nie czyniąc większej krzywdy, kogoś ukarać, coś na nim wymusić, odstraszyć, przepędzić, rozpędzić na przykład zagradzających nam drogę, nie eskalując nadmiernie przemocy.

Puścić płazem czy nie puścić, pozwolić, by komuś uszło płazem czy nie pozwolić, a jeśli puścić, jeśli pozwolić, to w jakim rozumieniu? I na czym płazowanie – bo przecież nie dosłowne – miałoby dzisiaj w tym kontekście polegać? Oto jest pytanie.

Galeria zdjęć

Dobrymi wiadomościami fajnie się dzielić z innymi!

Data publikacji:

Aktualności Może Cię zainteresować...

„Światy równoległe” – koncert i wernisaż
Wystawy

„Światy równoległe” – koncert i wernisaż

Obrazy olejne, namalowane tradycyjnie na płótnie, obrazy namalowane na tablecie graficznym, rysunki tworzone przez lata, rodzaj pamiętnika duchowego, zwyczajnie, w zeszycie, nieraz długopisem, na lekcjach w szkole, przetworzone następnie komputerowo i wydrukowane, aby dać efekt zadziwiający nieraz dla samego autora, wydobywający z nich ukryte przedtem jego oczom symboliczne treści; podświadomość i marzenia senne jako źródło twórczości, rysunek Brunona Schulza, widziany kiedyś we wczesnej młodości w podręczniku do języka polskiego, rysunek, który nie chce się odczepić i pobudza wizje szaleńczo przenoszone później na papier; sztuka jako sposób poznania siebie oraz świata, wydobycia i wyrażenia wewnętrznej prawdy; muzyka, mroczna, ale zarazem relaksacyjna (chociaż zapewne nie dla każdego), medytacyjna, generowana przez staroświecki syntezator analogowy, bez klawiszy, tylko pokrętła i kabelki; i wirujący hipnotycznie taniec światła, od którego trudno się oderwać, ze snu i jawy, i pogranicza tych przenikających się i tłumaczących wzajemnie stanów „równoległych”, w mroku i półmroku odwiecznej tajemnicy człowieka. Czyli, krótko mówiąc, wczorajsze wydarzenie na Zamku pod tytułem „Światy równoległe” – koncert i wernisaż Tomasza Kafla i Błażeja Kaczmarka, a nawet więcej – rodzaj spektaklu (bo była obiecana niespodzianka) grupy Organika ART Kolektyw. Działo się to w Sali Pinottiego, „równolegle” do cyklu renesansowych obrazów „Historia Mojżesza”.

Czytaj więcej
Rozwydrzona bezbożnica?
Zapowiedzi

Rozwydrzona bezbożnica?

Pani Ewa Wróbel, niestrudzona poszukiwaczka i propagatorka dobrej literatury, znów nas zaprasza do Klubu Książki Herbacianej w Muzeum Piastów Śląskich. W piątek 13 grudnia na godz. 18.00. Jaką tym razem „herbacianą książką” zechce nas uraczyć? A może zaskoczyć? A może zszokować? Piątek trzynastego zobowiązuje. Otóż będzie to książka łączącą książek wiele. Bowiem będzie to biografia znanej pisarki. Nie pierwsza i nie ostatnia zresztą. Najnowsza biografia Marii Konopnickiej. Wyszła ona spod pióra Iwona Kienzler, której specjalnością są właśnie książki biograficzne. Tę zatytułowała prowokacyjnie „Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica”. Urodzona w Suwałkach, zmarła we Lwowie i pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim, Maria Konopnicka jednym będzie się kojarzyć w pierwszej kolejności z „Rotą”, innym – z baśnią „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, jeszcze innym – ze świetnym nowelami: „Miłosierdziem gminy”, „Mendlem Gdańskim” czy „Naszą szkapą”. Oprócz tej literackiej biografii, nauczanej w szkołach, jest też, mniej znana, biografia pozaliteracka, życie prywatne, intymne. Nad obiema pochyla się Iwona Kienzler. Nie ona pierwsza i nie ostania. Jednak o autorce pobożnie patriotycznej „Roty” – „rozwydrzona bezbożnica” napisać?! Jak tak można! Czym sobie zasłużyła?! Jakież rewelacje kryje ta książka? Pozostało jeszcze trochę czasu do piątku trzynastego grudnia, aby do niej zajrzeć i ze zdobytą wiedzą „tajemną” przyjść na spotkanie. Ale można też przyjść bez tej wiedzy i dać się zaskoczyć. Albo i zszokować.

Czytaj więcej

Powodzenie!

Niepowodzenie!