Krzysztof Zanussi, z którym spotkamy się w przyszłą sobotę, napisał scenariusz i wyreżyserował wiele lat temu film pt. „Iluminacja”. Film z wczesnego etapu jego twórczości, w którym – jak można sądzić – zawarł pewne wątki autobiograficzne. Tytułowa „iluminacja”, czyli oświecenie, jest pojęciem i poglądem filozoficznym zapożyczonym od św. Augustyna. I tak się składa, że na drugim piętrze skrzydła południowego brzeskiego zamku, tam gdzie „Sztuka Śląska XV-XVIII wieku”, wisi portret tego świętego namalowany ręką Michaela Willmanna.
Film Zanussiego rozpoczyna się fragmentem wykładu, w którym prof. Władysław Tatarkiewicz objaśnia sens Augustyńskiej „iluminacji”: „W myśl tego przekonania – mówi Tatarkiewicz – osiągamy wiedzę przez oświecenie umysłu. Wtedy, w takim momencie oświecenia, umysł bezpośrednio widzi prawdę, tak jak oczy widzą realny świat. Widzi ją wprost, bez rozumowania. Iluminacja nie jest działaniem ekstazy, nie jest bezmyślną ekstazą, zachwyceniem, jest spotęgowaniem myśli. Potrzeba tylko – ażeby osiągnąć ten stan – czystości serca. Ta czystość serca jest ważniejsza od działania umysłu”. Do „iluminacji” dążyli zarówno filozof i teolog wczesnego średniowiecza św. Augustyn, jak i bohater filmu Zanussiego, Franciszek Retman, młody fizyk, również poszukujący prawdy i wiedzy pewnej – ale w drugiej połowie wieku XX, czyli w czasie, w którym trudniej było racjonaliście (i jest nadal, a nawet jeszcze trudniej) zachować wiarę, w sytuacji gdy neuronauka na podstawie swoich badań i eksperymentów każe jeśli nie odrzucić, to przynajmniej poważnie zwątpić w nieśmiertelność duszy. Czy tę „iluminację” osiągnęli? Na pewno „czystości serca” im nie brakowało? I na pewno św. Augustynowi było łatwiej. W jakim momencie to nastąpiło? Czy w przypadku Augustyna była to właśnie ta chwila z jego snu, uwieczniona przez Willmanna na obrazie, kiedy Augustyn stoi nad brzegiem morza, jakby nad wielką metaforą wiedzy, którą chciałby ogarnąć swoim rozumem, po czym spostrzega chłopca, który przelewa muszelką wodę z tego wielkiego morza do małego dołka wydłubanego w piasku? A w przypadku Franciszka Retmana, bohatera filmowego obrazu Zanussiego – czy jego „iluminację” ukazuje ostatnia scena, a w niej również woda – dostała od reżysera do zagrania swoją rolę – i niebo rozjaśnione i ptaki, i bohater, stojący w tej wodzie, rozgląda się wokół, uśmiecha dyskretnie, tajemniczo, jakby zawieszony pomiędzy tymi żywiołami, a na plaży żona coś szydełkuje, mały synek, jak na obrazie Willmanna, bawi się w piasku – czy odkrywa Franciszek właśnie sens swego życia, możemy się tylko domyślać...
Takich nawiązań do św. Augustyna i polemik z nim w twórczości Krzysztofa Zanussiego jest więcej.
Powodzenie!
Niepowodzenie!