Zwiedzający nie przechodzą obojętnie obok tego obrazu. Daje się to zauważyć.
Czy przyciąga ich nazwisko Józefa Brandta? Mogli o nim nie słyszeć, zwłaszcza obcokrajowcy. Czy zatrzymuje ich panoramiczny rozmach tego płótna? Są obrazy jeszcze bardziej rzucające się w oczy swoim rozmiarem. Nawet w naszym muzeum. Czy po prostu jego historyczna treść i kolory, jakimi została wykreowana, każe im się zatrzymać? A może głównym powodem albo pierwszą przyczyną, dla której przystają przed tym obrazem, jest ciepły, pośród otaczających go mroków, kojący blask płonących świec i oliwnych kaganków, odbijający się w sposób zwielokrotniony złocistą jasnością usytuowanej w centrum ikony, która z głębi obrazu nawołuje, aby przy niej zaznać wytchnienia?
Oddajmy jednak głos znawczyni twórczości Józefa Brandta – Ewie Micke-Broniarek, która lepiej to przedstawi. Oto, jak opisuje oraz interpretuje ten obraz, wypożyczony nam na wystawę czasową przez Muzeum Narodowe w Warszawie i będący kolejnym zwiastunem nowo powstającego Muzeum Dziedzictwa i Kultury Kresów:
„...obraz powstały ok. 1890 r., znany pod kilkoma tytułami: «Matka Boska Poczajowska», «Matka Boska Ormiańska» lub «Modlitwa w stepie». Pomimo faktu, że po latach tytuł «Matka Boska Poczajowska» najmocniej zrósł się z tym dziełem, jego treść do dziś pozostaje niejasna. Należy przypuszczać, że nawiązuje do legendy o cudownym obrazie Matki Boskiej przechowywanym w katedrze ormiańskiej w Kamieńcu Podolskim (a nie w Ławrze Poczajowskiej, jak sugerowałby tytuł) i wywiezionym stamtąd przez wiernych w 1672 r., w obliczu zbliżającej się nawały tureckiej. Znużeni wędrowcy, wśród których widzimy mniszki w brązowych habitach – zapewne opiekunki cudownego obrazu – zatrzymali się nocą w stepie. Powyprzęgane woły leżą obok wozów, które ustawiono w półkole dla obrony przed napadem ordy tatarskiej, wyprzedzającej wojska tureckie. Na jednym z nich zawieszono na czerwonym kobiercu ikonę z wizerunkiem Matki Boskiej, którą oświetla lampka oliwna. Skupieni wokół niej ludzie modlą się, błagając swoją Orędowniczkę o ratunek przed najazdem tureckim. Przedstawiona przez Brandta scena wieczornej modlitwy w stepie zdaje się przypominać jakieś tajemnicze misterium, w którym na równi z ludźmi uczestniczy zatopiona w sennej ciszy przyroda. Nad warstwą anegdotyczną tego obrazu dominuje jego liryczny, zabarwiony nostalgią nastrój, w którym wyraża się uczuciowy i niezwykle osobisty stosunek malarza do natury. Romantyczna nastrojowość mieści się już niejako w samym motywie pejzażowym – oświetlony blaskiem księżyca step, niczym dumka ukraińska tchnie poezją, budzi uczucie nieokreślonej tęsknoty, z którym doskonale współgra modlitewne skupienie ludzi. «Matka Boska Poczajowska», namalowana w okresie, kiedy artysta coraz bardziej ulegał własnej powierzchownej manierze malarskiej, na tle jego ówczesnych dzieł wyróżnia się harmonijnym zespoleniem treści obrazu i środków warsztatowych, zastosowanych do jego przedstawienia. Miękko nakładane plamy stłumionych, jakby spopielałych barw stapiają się w jednolity wyciszony ton, a kontrast światła świec z mrokiem wypełniającym rozległą przestrzeń stepu potęguje tajemniczość nocnej scenerii”.
Powodzenie!
Niepowodzenie!