Zbigniew Herbert w tym roku kończyłby sto lat. Tymczasem już wiele lat minęło od jego śmierci, która zabrała go w 1998 roku. Pamięć o tym poecie w Brzegu jest szczególnie żywa. Jedno z dwóch liceów ogólnokształcących nosi jego imię.
Razem będziemy w tym roku wspominali Poetę i jego twórczość. My, jako Muzeum Piastów Śląskich i nowo tworzony jego oddział – Muzeum Dziedzictwa i Kultury Kresów, będziemy wspominali Poetę również jako lwowianina, który, zmuszony Lwów opuścić, nigdy go nie opuścił, bowiem „niósł Miasto w sobie po drogach wygnania”. Podążymy śladem tych dróg...
Zaprosimy też Herberta do brzeskiego zamku. I jego wiersze, rzecz jasna, jego prozę poetycką... Myślimy, że będą nas od czasu do czasu przez ten rok przy różnych okazjach odwiedzać. Wszak żył Herbert historią sztuki wszelakiej, a tej u nas niemało. Nawet na zewnątrz, przy Zamku. Gdyby na przykład wyjrzał przez jedno z okien na drugim piętrze, dla wytchnienia oczu, nasyconych sztuką gotyku, renesansu i baroku śląskiego, zobaczyłby w dole, od strony rzeki, ogrodowy labirynt... Ogród natychmiast nam się kojarzy z „Barbarzyńcą w ogrodzie”, jego tomem esejów o sztuce śródziemnomorskiej. Ale skoro labirynt, to też... wiadomo, pewien mit. Cóż, żaden mit, żaden mityczny bohater nie może się czuć bezpieczny i pewny swej znaczeniowej spoistości wobec Poety i jego nieokiełznanej wyobraźni! Nie zna dnia ni godziny i nie wie, czemu posłuży. Powadze? Żartowi? Obojgu naraz?
Zbigniew Herbert
Historia Minotaura
W nieodczytanym jeszcze piśmie linearnym A opowiedziano prawdziwą historię księcia Minotaura. Był on – wbrew późniejszym plotkom – autentycznym synem króla Minosa i Pasifae. Chłopak urodził się zdrowy, lecz z nienormalnie dużą głową – co wróżbiarze poczytywali jako znak przyszłej mądrości. W istocie Minotaur rósł w lata swoje jako silny, nieco melancholijny – matołek. Król postanowił oddać go do stanu kapłańskiego. Ale kapłani tłumaczyli, że nie mogą przyjąć nienormalnego księcia, bo to mogłoby obniżyć już i tak nadszarpnięty przez odkrycie koła – autorytet religii.
Sprowadził tedy Minos modnego w Grecji inżyniera Dedala – twórcę głośnego kierunku architektury pedagogicznej. Tak powstał labirynt. Przez system korytarzy, od najprostszych do coraz bardziej skomplikowanych, różnicę poziomów i schody abstrakcji miał wdrażać księcia Minotaura w zasady poprawnego myślenia.
Snuł się tedy nieszczęsny książę popychany przez preceptorów korytarzami indukcji i dedukcji, nieprzytomnym wzrokiem patrzył na poglądowe freski. Nic z tego nie rozumiał.
Wyczerpawszy wszelkie środki król Minos postanowił pozbyć się zakały rodu. Sprowadził (także z Grecji, która słynęła ze zdolnych ludzi) zręcznego mordercę Tezeusza. I Tezeusz zabił Minotaura. W tym punkcie mit i historia są ze sobą zgodne.
Przez labirynt – niepotrzebny już elementarz – wraca Tezeusz niosąc wielką, krwawą głowę Minotaura o wytrzeszczonych oczach, w których po raz pierwszy kiełkować zaczęła mądrość – jaką zwykło zsyłać doświadczenie.
Powodzenie!
Niepowodzenie!